Na okładce czytamy: Mała przytulna pracownia, w której oknach zawsze stoją kwiaty, to miejsce pełne czarów. Można tam przymierzyć szczęście, przynajmniej tak brzmi jej slogan reklamowy. To tutaj, na ulicy Przytulnej 26, Pelagia, krawcowa, prowadziła przed wieloma laty pracownię krawiecką. Po jej śmierci to właśnie tu jej wnuk, Florian, postanowił otworzyć kwiaciarnię. Miejsce to dzieli z matką, Grażyną, ekscentryczną artystką. Otaczają ich przypadkowi ludzie, którzy z czasem stają się przyjaciółmi. Wielu z nich układa swoje życie na nowo. Siła tkwiąca w rodzinie, babce, matce i wnuku jest bardzo duża. Każde z nich ma w sobie pierwiastek dobrych myśli, każde z nich ma piękną moc, by obdarowywać nimi innych.
Pomimo tego, że Pelagia dawno temu odeszła, w przytulnej pracowni nadal zszywane są ludzkie losy. Tworzą wspaniały patchwork, nową całość, z pozornie niepasujących do siebie kawałków, tkanych nicią dobrych myśli.
Moim zdaniem: Wstyd mi, że pani Magdalena Witkiewicz zdecydowała się wydać tak głupie czytadło. Tą książką obraża nas - Czytelniczki. To czytadło jest nudne jak flaki z olejem, bo nie było na niego pomysłu. Dialogi idiotyczne, postacie beznadziejnie głupie. I jeszcze autorka w perfidny sposób używa kryptoreklamy. Jestem oburzona tym, że autorka potraktowała swoje Czytelniczki jak głupie gęsi, myśląc, że wszystko łykną. To, że wydawnictwo Filia zdecydowało się wydać tak mierną pozycję świadczy tylko o braku szacunku do Czytelnika.
„Pracownię Dobrych Myśli” należy omijać szerokim łukiem. To strata czasu.
Powieści Magdaleny Witkiewicz, o których pisałam na blogu:
Nie podejmuję się jej oceny, bo jest to najgorsza książka jaką do tej pory czytałam.
Magdalena Witkiewicz
Pracownia Dobrych Myśli
Wydawnictwo Filia
Poznań 2016
s. 310
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz