Na okładce czytamy: Gdyby Jose Torres nie kupił porcelanowego kubka w Barcelonie, siedemnaście rodzin w Torreguadiaro nie straciłoby dwa dni później dachu nad głową, a Monta nie wyjechałaby z Hiszpanii w pośpiechu i desperacji, wybierając na chybił trafił kraj jej kolejnego przystanku życiowego. Gdyby mój ojciec Florian Duda posłuchał rodziców i prosto z lotniska udał się do ciotki Rity, tak jak było umówione, nie poznałby swojej przyszłej żony Glorii. W wyniku tego niepoznania, świat byłby uboższy o jedno istnienie – moje. Gdyby Damian Rogalik nie został zamordowany w wigilijną noc na parkingu klubu tenisowego położonego w północnej części Londynu, a Monta Kolaczenko nie straciłaby życia w wyniku jakiejś podejrzanej igraszki, nigdy nie określonej jako czynność seksualna, ja, Emma Duda nie wyemigrowałabym do Polski. Gdybym drugiego dnia pobytu w Polsce nie udała się na groby dziadków, pewnie nie wylądowałabym akurat w tym Mieście, tylko osiedliła się w Krakowie zgodnie z planami ułożonymi podczas tygodni wściekłości. Jedno nieważne zdarzenie pociąga za sobą lawinę, zanim się zorientowałam poprowadziło mnie w bok, nie tam gdzie zamierzałam iść.
Moim zdaniem: Pierwsza książka Magdaleny Zimny-Louis bardzo mi się podobała. Tą niestety jestem trochę rozczarowana. Jak dla mnie za dużo wątków, niektóre trochę naciągane jakby wymyślone na siłę. Gdy wracałam do książki gubiłam się. Taki pomysł na książkę do mnie nie przemówił. Cała opowieść mnie nie wciągnęła. Momentami się nudziłam. Bohaterowie nie do końca dopracowani - przez dużą ilość opowiadanych historii słabo możemy ich poznać. Autorka chciała udowodnić, że życiem rządzi przypadek, jednak słabo jej to wyszło. Plusik za pomysłowość przy tworzeniu imion i nazwisk bohaterów - uśmiałam się do łez. Język ok, chociaż bywały fragmenty które mnie raziły. Czy książkę polecam - raczej nie. Można ją przeczytać gdy nie ma co czytać.
Moja ocena: można przeczytać gdy nie ma co czytać (3/6)
Tutaj piszę o„Poli”
Magdalena Zimny-Louis
Kilka przypadków szczęśliwych
Prószyński i S-ka
Warszawa 2014
s. 430
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz