Na okładce czytamy: Komisarz Benita Herrera, po raz pierwszy w swojej karierze, staje przed zadaniem wytropienia seryjnego mordercy. Jego ofiarami są wyłącznie kobiety, a ze względu na charakterystyczne ułożenie zwłok, przestępca otrzymuje przydomek Całunnik.
W wyniku śledztwa Benita odkrywa, że wszystkie ofiary łączy jedna rzecz – znajomość z niejakim Aleksandrem Podżorskim, dobrze znanym w kręgach cieszyńskiej i wiślańskiej policji jako eksgangster. Nie ulega wątpliwości, że jest on w jakiś sposób powiązany ze sprawą Całunnika. Choć były przestępca natychmiast trafia na celownik pani komisarz, wszystko wskazuje na to, że nie mógł on popełnić żadnego z morderstw. A może to tylko zauroczenie zaciemnia osąd Benity? Policjantka decyduje się poprosić o pomoc przyjaciela z Wisły, Konrada Procnera, który miał już wcześniej do czynienia z seryjnymi zabójcami. Czy wspólnymi siłami, z pomocą przyjaciół, uda im się schwytać szaleńca, zanim ten zakończy swoją „świętą misję”?
Moim zdaniem: Trzecia część cyklu „w Trójkącie Beskidzkim” to dobry kryminał. Historia, którą autorka przedstawia jest warta przeczytania. Trup ściele się gęsto - jest krwawo i drastycznie. Finał zaskakuje. Oceniając książki Hanny Greń mam z nimi niemały dylemat. Zazwyczaj fabuła jest OK. Natomiast zgrzytam zębami na język, jakim się posługuje. Niektórych fragmentów nie da się czytać. Są przegadane i momentami infantylne. Mimo, że drażni mnie styl pisania autorki to „Otulone ciemnością” można przeczytać. Szczególnie przypadną do gustu czytelnikom, którzy lubią połączenie kryminału z płomiennym romansem.
Moja ocena: można przeczytać gdy nie ma co czytać (3/6)
Hanna Greń
Otulone ciemnością
Replika
Zakrzewo 2016s. 432
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz