poniedziałek, 6 stycznia 2014

POCIĄG DO MIŁOŚCI


Na okładce czytamy:  Jest to romantyczna, a zarazem trzymająca w napięciu barwna opowieść. Tuż przed Bożym Narodzeniem dziennikarz Tom Langdon wyrusza luksusowym ekspresem z Waszyngtonu do Los Angeles, gdzie czeka na niego Leila, z którą ma spędzić Wigilię. Korzystając z okoliczności Tom zbiera materiał do swojego nowego reportażu. W pociągu  niepodziewanie spotka Eleonor, swoją dawną miłość - kobietę, która nadal nie jest mu obojętna. Nieoczekiwanie, w połowie drogi, do pociągu wsiada Leila, proponując Tomowi małżeństwo. A tymczasem szalejąca zamieć i wywołana nią lawina śnieżna unieruchamiają pociąg w górskiej pułapce...

Książka ukazała się w serii „Fabryka bestsellerów”. Dla mnie,  to tylko chwyt reklamowy, bo powieść jest bardzo  przeciętna. Pozornie wszystko jest na swoim miejscu, jednak książka ma wiele niedociągnięć. Pomysł - umieszczenie akcji w pociągu - ciekawy, dający spore możliwości. W tym wypadku cała historia okazała się banalna i przewidywalna.  Bohaterowie mało wyraziści, po przeczytaniu ostatniej kartki już o nich nie pamiętamy.  „Pociąg do miłości” to książka nierówna  ma momenty bardzo dobre, ale także bardzo słabe. Niestety więcej jest tych drugich. Czy poczułam zdziwienie? Raz, ale nie przy zakończeniu. Natomiast właśnie zakończenie miało mocno zaskoczyć. Myślę, że autor chciał na siłę wprawić w zdumienie czytelnika i za długo myślał nad finałem. Przekombinował. Cały czas też zastanawiam się po co do tej opowieści autor wmieszał Marka Twaina. Wyszło nienaturalnie. Próżno też szukać w powieści atmosfery świątecznej, jej tam po prostu nie czuć.
Gdybym miała jeszcze raz wybrać  książkę na święta, na nią z pewnością, bym się nie zdecydowała. Czytać? Moim zdaniem nie warto.  


Moja ocena: czytasz na własną odpowiedzialność (2/6)


David Baldacci
Pociąg do miłości
Wydawnictwo Buchmann - Fabryka bestsellerów
Warszawa 2011
s. 256

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz