Dziesięć lat temu Emily miała wszystko. Dziś jej kariera leży w gruzach, a ukochany mąż zabiera z ich mieszkania ostatni karton i odchodzi do innej kobiety. Załamana Emily wyjeżdża na wyspę, na której jako dziecko spędzała beztroskie wakacje. Tu będzie mogła odpocząć, wyleczyć rany.
Ale wymarzony spokój nie trwa długo. Kim jest Jack, tajemniczy artysta, od którego ciotka każe jej się trzymać z daleka? I czemu historia z odnalezionego pamiętnika tak bardzo przypomina Emily jej własne życie?
„Marcowe fiołki” zostały uznane za najlepszą książkę 2011 roku według „Library's Journal”. Jest to udane połączenie historii miłosnej i tajemnicy z przeszłości. Opowieść pełna niespodzianek. Książka wciąga, chociaż zaczyna się niezbyt oryginalnie. Jednak z każdą kolejną stroną fajniej się ją czyta. Na rozwiązanie zagadki pamiętnika czeka się prawie do ostatniej strony i jest ono zaskakujące. Natomiast tego, jak ułożą się losy Emily, można się domyślić.
Opowieść dzieje się na wyspie Bainbridge. Miejsce to zostało w książce w urzekający sposób opisane. Miałam ochotę się tam, chociaż na chwilę, przenieść. Sprawdziłam i okazuje się , że wyspa nie jest fikcją - leży niedaleko Seattle. I jak widać na zdjęciu musi być tam naprawdę uroczo:-)
Sarah Jio
Marcowe fiołki
Znak
Kraków 2012
s. 298
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz