„Nie ma dla mnie wystarczająco dużej filiżanki herbaty ani wystarczająco długiej książki” C.S. Lewis
niedziela, 19 października 2014
HOTEL „BERTRAM”
Na okładce czytamy: Hotel Bertram, szykowny, staroświecki, z nienaganną obsługą - jakby żywcem przeniesiony z czasów młodości panny Jane Marple. Idealny dla kapłanów przyjeżdżających na spotkanie z biskupem, emerytowanych wojskowych, młodych panienek odwiedzających Londyn pod opieką cioci i starszych szacownych matron. Jednak ten obraz okazuje się zwodniczy. Nawet panna Marple nie jest w stanie przewidzieć nieoczekiwanego ciągu zdarzeń zapoczątkowanych spóźnieniem się na pociąg ekscentrycznego duchownego.
Zachęcona przez Tomasza Makowskiego - dyrektora Biblioteki Narodowej (wywiad opublikowany w lipcowych Wysokich Obcasach Extra) - który ten kryminał umieścił na drugim miejscu w rankingu „Od czego zacząć czytać?” sięgnęłam po niego i ogromnie się rozczarowałam. Moim zdaniem to najsłabsza powieść Agathy Christie jaką czytałam. I absolutnie nie polecam jej osobom, które chcą zacząć czytać. Autorka znana jest z nieprzewidywalnych pomysłów i zdumiewających rozwiązań. A tym razem pomysł zaledwie przeciętny. Przewidywalna fabuła, rozwiązania zagadki można się domyślić. Wprowadzenie sobowtórów postaci nie zaskakuje. Książka nierówna. Akcja ciągnie się ospale, momentami wieje nudą. Kryminał dla wytrwałych, bo na trupa trzeba czekać dość długo. Gdy już dojdzie do morderstwa - finał jest bardzo szybki, a rozwiązanie zagadki podane na tacy. Niestety czytelnik nie ma czasu na prowadzenie własnego śledztwa i snucie domysłów, nie mówiąc już o niepewności, którą czasami czuje się aż do ostatniej strony książki. W powieści można się pogubić gdy nie czyta się jej uważnie. Autorka wprowadziła sporo postaci i bombarduje czytelnika masą szczegółów. Choć sama książka nie jest długa. Czułam przesyt.
Kto zamierza czytać książkę dla Jane Marple, też poczuje się zawiedziony, bo panny Marple jest w niej niewiele. Jedyny plus jaki znalazłam to zabawnie nakreślona postać zapominalskiego kanonika Pennyfathera. A i babeczki maślane - specjalność hotelu „Bertram”, które z przyjemnością bym zjadła.
Wahałam się przy ocenie „Hotelu Bertram”. Moim zdanie powieść zasługuje tylko na mocne dwa.
Moja ocena: czytasz na własną odpowiedzialność (2/6)
Agatha Christie
Hotel „Bertram”
Wydawnictwo Dolnośląskie
Wrocław 1996
s. 243
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Łaa, to będę omijać. Ja i tak fanką kryminałów nie jestem. Jak mnie już nastrój odpowiedni najdzie, to wolę jakieś sprawdzone czytać ;).
OdpowiedzUsuńMnie ten kryminał wydał się słaby i gdybym dopiero zaczynała czytanie pewno zniechęciłabym się. Ale o gustach się nie dyskutuje. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuń