sobota, 28 grudnia 2013

SZCZĘŚCIARA


Na okładce czytamy: Mallory Quinn ma już dość swego przewidywalnego życia. Jako pielęgniarka i oddana córka troszczy się o wszystkich, lecz nie o siebie. Jest ulubienicą całego miasteczka, które oczekuje, że znajdzie odpowiednią partię. A ona marzy, by podjąć ryzyko i zawrzeć znajomość z Panem Nieodpowiednim. Czy mogłaby znaleźć lepszego kandydata do tego miana niż Ty Garrison? Tajemniczy przystojniak daje jej jasno do zrozumienia, że w Lucky Harbor jest tylko przejazdem, co bardzo odpowiada Mallory. Jego smukłe, umięśnione ciało i seksowny uśmiech zapewnią jej mnóstwo wspomnień, gdy już wyjedzie… Po raz pierwszy w życiu Ty nie chce wyjeżdżać. Udzielanie porad uroczej początkującej uwodzicielce, która próbuje odnaleźć dziką stronę swej natury, budzi w nim nieznane pragnienia. Przelotna przygoda Mallory i Ty’a przeradza się w coś więcej.  Czy zdołają odnaleźć szczęście w miłości? W miasteczku o nazwie Lucky Harbor wszystko jest możliwe.

Po przeczytaniu opisu na okładce myślałam, że będzie to książka podobna do „Dziennika Bridget Jones”.  Jest to jednak typowy romans. Z początku  trochę ta powieść mnie nudziła, jednak potem przywykłam. Tak jak na romans przystało jest tu nieziemsko przystojny mężczyzna, choć z przeszłością - Ty Garrison i dobra aż do bólu, pragnąca odmiany, szara myszka - Mallory Quinn. Cała fabuła koncentruje się na chemii, która wybucha między nimi. Mamy więc tu i namiętność, i pikantne momenty. Pojawiają się też przeszkody, aby na sam koniec przeżyć widowiskowy happy end. Tak więc nie ma zaskoczenia, całą historię można przewidzieć, a zakończenia można się domyślić. Każdy rozdział  rozpoczyna  myśl dotycząca czekolady i miłości. Niektóre bardzo trafione. Ten pomysł bardzo mi się podoba.  Na samym końcu książki jest przepis na ciasto bardzo czekoladowe, którym zajadają się bohaterowie.
Powieść jest łatwa, lekka i przyjemna, taka na odstresowanie. Dobrze się ją czyta po trudnych lekturach, bo przy niej nie trzeba myśleć.  Jednak jeśli ktoś nie lubi romansów będzie się męczył.  Jeśli będę miała okazję to sięgnę po kolejne książki tej autorki.

Moja ocena: można przeczytać, gdy nie ma co czytać (3/6)

Jill Shalvis
Szczęściara
Prószyński i S-ka
Warszawa 2013
s. 416
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz