sobota, 9 listopada 2013

RUDZIELCE


Na okładce czytamy: Ile tajemnic kryją stare fotografie rodzinne czy na pozór nic nieznaczące bibeloty? Poplątane losy przodków, życiowe  klęski, zwody miłosne, wierne dozgonne przyjaźnie. Czy zdajemy sobie sprawę, że przeszłość naszych bliskich tak bardzo dotyka nas samych? Masz ułożone, spokojne życie - może nic nadzwyczajnego, ale własne i przewidywalne. Chłopaka, pracę, przyjaciół, codzienność. Tak przynajmniej sądzisz, prawda? A jeżeli nic nie jest takie, jak się wydaje? Ukochany cię zdradza, a najbliżsi mają tajemnice, o których nic nie wiesz... Musisz stawić czoło rzeczywistości. Dorosnąć, choć  może to boleć, albo wyzwolić uczucia, za sprawą których znajdziesz się w krytycznych lub śmiesznych sytuacjach. Wszystko się zmieni, gdy rozwikłasz zagmatwaną rodzinną historię i odkryjesz nowy świat. Co skrywa przeszłość klanu rudzielców? Poznaj Annę...

O tej książce chciałam napisać, że jest OK. Może nie zachwyca, ale da się przeczytać, a nawet mogę dodać, że czytałam ją momentami z przyjemnością.  Kolejna opowieść o wielopokoleniowej rodzinie. Przeszłość przeplata się z rzeczywistością. Historia rodziny jest zdecydowanie najmocniejszą częścią książki. Nie ma tutaj wymyślnych zawirowań, wszystko jest bardzo naturalne, opowiedziane dość ciekawie. Jednak podobnych historii jest wiele. Ta, przynajmniej dla mnie, nie wyróżnia się niczym szczególnym.  Losy rodziny są przemyślane i układają się w logiczną całość, choć przy końcowych rozdziałach widać, że pomysły autorki są na wyczerpaniu. Część współczesna - czyli opowieść o życiu głównej bohaterki  -  wypada dużo słabiej. Przede wszystkim dla mnie zbyt mocno przegadane - sporo dygresji, które nic nie wnoszą, są bo są - ni przypiął , ni przyłatał. Mnie to denerwowało. Poczucie humoru autorki też do mnie nie przemawia. Miałam wrażenie, że żarty są zbyt naciągane, typu zrobię wszystko, żeby było śmiesznie.  Bohaterowie są mało wyraźni. Dodatkowo, na chwilę, pojawiają się coraz to nowe postaci, ale ich wprowadzenie niczemu nie służy. Więc po co? Część historyczna rekompensowała braki w części współczesnej, więc książkę dobrze mi się czytało do około 210 strony. Po niej nastąpiła jedna wielka klapa. Bark pomysłu na zakończenie, wątki rozciągnięte do granic i budowane na siłę, wydumane problemy. Oj bardzo się męczyłam. Szkoda. Przyzwoita książka, która w finale stała się  słabiutka, przewidywalna, nudna i mocno nużąca.


Moja ocena: można przeczytać, gdy nie ma co czytać (3/6)

Katarzyna Buziak
Rudzielce
Zysk i S-ka Wydawnictwo
Poznań 2007
s. 266
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz