wtorek, 3 września 2013

DOBRE GENY


Na okładce czytamy:  Rok 2006. Marta Wenta, mocno poraniona przez życie, staje wreszcie na nogi - wyjeżdża z Gdańska do Warszawy i obejmuje stanowisko wiceprezesa agencji państwowej. Jest twórcza, oddana,  pracy i uczciwa - czy jednak w tych czasach zasady wyniesione z domu rodzinnego nie są jedynie balastem? A może jest ktoś, komu jej cechy doskonale pasują do… intrygi politycznej? Marta wkrótce zrozumie, że w grze, w której się znalazła, trudno o przyjaciół.

„Dobre geny” to przeciętna książka, która bardziej mnie drażniła niż mi się podobała.  Najbardziej denerwowała mnie główna bohaterka - Marta, która w sprawach męsko-damskich zachowuje się jak nastolatka. Jest niedojrzała i naiwna. Dla mnie tak wykreowana postać nie była ani przez moment zabawna.  Jest chyba teraz taki właśnie trend, że kobiety w książkach pokazuje się jak rozchwiane emocjonalnie dziewczęta. Pomysł na powieść taki sobie. Wprowadzenie świata polityki do fabuły nie powaliło mnie na kolana. Połapanie się w układach czasami utrudniało czytanie. Książka napisana jest prostym językiem, dialogi są mało wyszukane  i pojawia się szablonowość. Czyta się ją szybko, zakończenie nie zaskakuje, jednak niektórych usatysfakcjonuje. „Dobre geny” można przeczytać, ale czy trzeba? Raczej nie...

Moja ocena: czytasz na własną odpowiedzialność (2,5/6)

Hanna Cygler
Dobre geny
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2011

s. 310

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz