sobota, 7 grudnia 2013

WIEDEŃSKA GRA


Na okładce czytamy: Hiszpania, rok 1913. Młoda szlachcianka Isabel przeżywa wielki dramat: nie tylko straciła rodziców, ale też na chwilę przed ślubem zostaje porzucona przez narzeczonego. Na szczęście pomocną dłoń wyciąga do niej ciotka, austriacka arystokratka blisko związana z cesarskim dworem Franciszka Józefa. Podróży Isabel do Austrii towarzyszą dziwne i niepokojące zdarzenia, a w pozornie spokojnym Wiedniu coraz wyraźniej czuć narastające napięcie. W powietrzu wisi wojna, której starają się zapobiec prowadzący zakulisowe rozmowy dyplomaci, podczas gdy spotykająca się potajemnie orientalna sekta dąży do jej rozpętania za wszelką cenę. Piękna Hiszpanka wbrew swoim zamiarom rozbudza namiętność kolejnych mężczyzn. Okazuje się, że żadna z osób, z którymi się styka, nie jest tym, za kogo się podaje. Stopniowo dziewczyna staje się elementem twardej męskiej gry, prowadzonej przez agencje wywiadowcze różnych krajów.
 

„Wiedeńska gra” sprawiła, że mam  mieszane uczucia. Tydzień zastanawiałam się co o niej napisać. Połowę przeczytałam z zapartym tchem, potem było słabiej. Plusy. Urzekłam mnie dwuosobowa narracja - historię w formie listów do kochanka i brata przedstawia kobieta i mężczyzna - każdy z nich widzi sytuację inaczej i każdy dostrzega co innego. Dzięki temu książkę doskonale się czyta. Bohaterowie wielowymiarowi - tajemniczy, niezwykli, a jednocześnie twardzi i bezwzględni. Dopiero pod koniec książki pokazują prawdziwą twarz. „Wiedeńska gra” jest napisana pięknym językiem.  Dawno nie miałam takiej przyjemności w czytaniu. Jest to z pewnością zasługa doskonałego tłumaczenia. Wojciech Charchalis wykonał kawał świetniej roboty.  Minusy. Połączenie romansu, powieści szpiegowskiej i kryminału to ciekawy pomysł, ale trochę ryzykowny, bo wszystko musi być doskonale przemyślane i dopracowane. W tej książce jedynie wątek miłosny był przedstawiony perfekcyjnie. Wielbiciele romansów powinni być więc usatysfakcjonowani. Mnie trochę zabrakło w tej książce kryminału, a o tym że czytam powieść szpiegowską zorientowałam się dopiero gdy zostało to powiedziane:-) Intryga i tajemnica mnie nie przekonały. Rozwiązania domyśliłam się już w połowie powieści. Nie byłam zaskoczona, ani zdziwiona. A to lubię. Moim zdanie było też kilka potknięć w fabule - wątki nagle wrzucone, albo przerwane w połowie. By potem pod koniec książki do nich, równie nagle, wrócić. Może w taki sposób autorka chciała zbudować efekt zaskoczenia? Mnie to drażniło. Książkę kupiłam ze względu na Wiedeń, a tego miasta było w powieści jak na lekarstwo:( Uwagi techniczne. Okładka graficznie ciekawa. Przyciąga uwagę.
„Pełna pasji i egzotyki historia szpiegowska z cesarskim Wiedniem w tle. Zachwyca, przeraża i wciąga bez reszty” - takie zdanie pojawia się na okładce. „Wiedeńskiej gry” tak wysoko bym nie oceniła. Myślę, że czas poświęcony tej książce nie będzie zmarnowany i warto ją przeczytać. Na mnie czeka już „Szmaragdowa tablica”.

Moja ocena: warto przeczytać - (4,5/6)

Carla Montero
Wiedeńska gra
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2013
s. 372



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz