Na okładce czytamy: Makedde Vanderwall, 25-letnia kanadyjska modelka i studentka psychologii sądowej, przybywa do Australii na sesję zdjęciową. Dowiaduje się tam, że inna modelka - jej przyjaciółka, Cahterine - została brutalnie zamordowana. Wkrótce okazuje się, że Catherine może być jedną z wielu ofiar seryjnego mordercy. Makedde rozpoczyna własne śledztwo i nawiązuje znajomość z przystojnym policjantem, Andym Flynnem. W czasie lektury poznajemy od podszewki świat modelek i tajniki śledztw policyjnych. Wszystko to w atrakcyjnej scenerii zimowego Sydney...
Intrygujący tytuł, australijski kryminał, zimowe Sydney to mnie kupiło. Nim się obejrzałam płaciłam za książkę. Zabrałam ją na urlop i o dziwo wcale nie wbiła mnie w fotel. Czytałam ją tylko wtedy gdy nic lepszego nie miałam pod ręką. Wyszło na to, że ta powieść to przeciętny kryminał, chociaż nie można się do niczego przyczepić. Wszystko co w dobrej powieści detektywistycznej powinno być - jest. Pomysł ciekawy, fabuła przemyślana, elementy zaskoczenia i zaskakujące zwroty akcji, morderca trudny do odgadnięcia. Bohaterowie też niczego sobie: Makedde Vanderwall – córka kanadyjskiego policjanta, studentka psychologii sądowej i modelka – takie połączenie gwarantuje nietuzinkową postać. Chociaż momentami wkurza, to jednak nie da się jej nie lubić. Mroczny i charyzmatyczny policjant Andy Flynn. I morderca - kolekcjoner szpilek, który wydał mi się najbardziej interesującą postacią w powieści. Jedyne czego mi w tej powieści brakowało to zimowe Sydney – zdecydowanie liczyłam na więcej. Uwagi techniczne: okładka przyciąga uwagę, książkę dobrze się czyta bo krój pisma i interlinia odpowiednio dobrane. Za to duży plus dla wydawnictwa.
„Fetysz” to nie jest kryminał który zapamiętam i do którego wrócę. Nie wiem też czy sięgnę po kolejne historie z Makedde Vanderwall w roli głównej chociaż tytuły „Rozłam” i „Żądza” brzmią atrakcyjnie.
Moja ocena: można przeczytać gdy nie ma co czytać (3/6)
Intrygujący tytuł, australijski kryminał, zimowe Sydney to mnie kupiło. Nim się obejrzałam płaciłam za książkę. Zabrałam ją na urlop i o dziwo wcale nie wbiła mnie w fotel. Czytałam ją tylko wtedy gdy nic lepszego nie miałam pod ręką. Wyszło na to, że ta powieść to przeciętny kryminał, chociaż nie można się do niczego przyczepić. Wszystko co w dobrej powieści detektywistycznej powinno być - jest. Pomysł ciekawy, fabuła przemyślana, elementy zaskoczenia i zaskakujące zwroty akcji, morderca trudny do odgadnięcia. Bohaterowie też niczego sobie: Makedde Vanderwall – córka kanadyjskiego policjanta, studentka psychologii sądowej i modelka – takie połączenie gwarantuje nietuzinkową postać. Chociaż momentami wkurza, to jednak nie da się jej nie lubić. Mroczny i charyzmatyczny policjant Andy Flynn. I morderca - kolekcjoner szpilek, który wydał mi się najbardziej interesującą postacią w powieści. Jedyne czego mi w tej powieści brakowało to zimowe Sydney – zdecydowanie liczyłam na więcej. Uwagi techniczne: okładka przyciąga uwagę, książkę dobrze się czyta bo krój pisma i interlinia odpowiednio dobrane. Za to duży plus dla wydawnictwa.
„Fetysz” to nie jest kryminał który zapamiętam i do którego wrócę. Nie wiem też czy sięgnę po kolejne historie z Makedde Vanderwall w roli głównej chociaż tytuły „Rozłam” i „Żądza” brzmią atrakcyjnie.
Moja ocena: można przeczytać gdy nie ma co czytać (3/6)
Tara Moss
Fetysz
Wydawnictwo Vesper
Poznań 2013
s. 378
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz