niedziela, 27 kwietnia 2014

PODRÓŻ DO MIASTA ŚWIATEŁ. ROSE DE VALLENORD


Na okładce czytamy: Rose i Nina, mimo że żyją w zupełnie innych czasach, mają bardzo podobne doświadczenia. Obie wyruszają w podróż do miasta świateł ze złamanym sercem. Obie, wbrew faktom, żywią nadzieję, że pobyt w Paryżu przyniesie ukojenie. Czy te oczekiwania się spełnią?
Podążająca śladem Róży Nina pragnie wyjaśnić zagadkę serii kradzieży obrazów słynnej malarki. Na jej drodze pojawi się fascynujący i tajemniczy kolekcjoner sztuki z Argentyny. Razem spróbują się dowiedzieć, kto i dlaczego kradnie dzieła Rose de Vallenord.Tylko czy na pewno Nina może mu zaufać?

I znów ogromne rozczarowanie. Pierwsza część była naprawdę dobra, niestety druga - delikatnie to ujmując - pozostawia wiele do życzenia. Historia Rose mimo, że jest przewidywalna i nie zaskakuje broni się jeszcze jakoś.  Paryż - przełomu wieku, chociaż pobieżnie opisany, ma w sobie magię. Rose im bliżej końca powieści coraz bardziej mnie irytowała. Miałam wrażenie, że powieść była pisana na siłę, a pomysły skończyły się przy pierwszej części. Losy Niny to totalna porażka - bardzo kiepskie love story, niektóre harlequiny mają ciekawszą fabułę. Jej przygody są tak naciągane i oderwane od rzeczywistości, że trudno przez nie przebrnąć. Zaś sama bohaterka, ze swoimi rozterkami na poziomie przedszkola, wkurza do granic możliwości. Zakończenie miało być sensacyjne wyszło groteskowe, absurdalne i przekombinowane. Znakiem firmowym autorki był zawsze poprawny język i ładny styl.  Tym razem czytając niektóre dialogi, zastanawiałam się czy ona je wymyśliła. Były tak banalne, wręcz głupie. Okładka tak jak w pierwszej części - słaba.  Książkę skończyłam tylko z obowiązku. Czytając ostatnie rozdziały nie miałam żadnej przyjemności. Po tej lekturze  nie wiem czy sięgnę jeszcze po powieści Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.

Moja ocena: droga przez mękę - (1/6)

Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Podróż do Miasta Świateł. Rose de Vallenord
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Warszawa 2013
s. 478
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz