niedziela, 17 lutego 2013

BURZA Z KRAŃCÓW ZIEMI



 Na podłodze prowincjonalnego kościoła w północnej Szwecji leży brutalnie okaleczone ciało mężczyzny. Gdy życie z wolna z niego uchodzi, on myśli o swojej poprzedniej śmierci. Wśród mroku nocy niczym smok wije się zorza polarna... Rebeka Martinsson wraca do rodzinnego miasta, o którym wolałaby zapomnieć. Chce pomóc przyjaciółce oskarżonej o zamordowanie brata, charyzmatycznego przywódcy lokalnego protestanckiego kościoła. Jednak by odnaleźć prawdziwego mordercę, Rebeka będzie musiała zmierzyć się z własną mroczną i bolesną przeszłością, stawić czoła wrogiej, milczącej wspólnocie, zanurzyć się w lodowatym, brutalnym świecie zakłamania, głęboko skrywanych rodzinnych sekretów, władzy i manipulacji. A walka o prawdę szybko zmieni się w walkę o jej własne życie. Mistrzowsko nakreślone kobiece charaktery nie pozwalają oderwać się od lektury aż do zaskakującego końca.

„Burza z krańców ziemi” to słaby kryminał. Plus znalazłam tylko jeden - okładka, która przyciąga uwagę i oddaje zimową scenerię książki. Niestety minusów jest więcej. Nie spodobał mi się pomysł - fanatycy religijni,  jakiś dziwny kościół i morderstwo pastora.  Sporo jest więc opisów działania kościoła i cytatów z Biblii, przez co książce brakuje lekkości. Czyta się ją ciężko. Drażni też wielowątkowość. Każdy z wątków jest prowadzony powierzchownie i nie zawsze udaje się go doprowadzić do końca.  Kobiece charaktery są dla mnie zbyt pokręcone. Momentami nie rozumiem ich postępowania. Akcja toczy się powoli, nic nie zaskakuje.  Rozwiązanie zagadki rozczarowuje - morderca zostaje „wskazany placem”. Nie mogłam sobie gdybać, a to lubię najbardziej. Koniec książki zniechęca - miałam wrażenie, że autorka chce ją mieć jak najszybciej z głowy. Nie ma żadnego wyjaśnienia.
Uwagi techniczne. Użycie nowomowy w tłumaczeniu bardzo mnie irytowało.
„Burza z krańców ziemi” to słabiutki debiut szwedzkiej pisarki. Lata świetlne dzielą go od opisu na okładce  „najlepszy szwedzki kryminał”. Myślę, że nie sięgnę już po kolejne książki Asy Larsson.


Moja ocena: nie warto nawet zaczynać - (0/6)

Asa Larsson
Burza z krańców ziemi
Wydawnictwo Otwarte
Kraków 2008
s. 333

2 komentarze:

  1. Właśnie jestem po lekturze. Męczyła mnie ta książka, ale jednak do niej wracałem. Mimo tego, że jest słaba, to jednak czymś przyciągała. Ale faktem jest, że do innych kultowych szwedzkich autorów duzo Asie Larsson brakuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, bardzo lubię Camillę Lackberg. O niebo lepiej się ją czyta:-) Pozdrawiam

      Usuń