sobota, 19 stycznia 2013

W NIEBIE NA AGRAFCE


Zuzanna Kostecka ma 28 lat, pracuje w banku i sama wychowuje czteroletniego Łukasza. Z zamiłowania jest malarką, ojciec jednak skutecznie odradził jej Akademię Sztuk Pięknych, na którą chciała zdawać po maturze. Uznał, że córka musi mieć porządny zawód. Zuzanna jest w szoku, gdy przypadkiem odkrywa, że jej ukochany tata nie jest jej biologicznym ojcem. Domyśla się, że zdolności plastyczne odziedziczyła po tym prawdziwym - malarzu - który w stanie wojennym przepadł bez wieści. Postanawia go odnaleźć. Jedyny trop prowadzi do Włoch, gdzie Zuzanna trafia na szajkę fałszerzy obrazów. A przy okazji poznaje swoją wielką miłość...

O wyborze tej książki zadecydował tytuł, który bardzo mi się spodobał i recenzja Jakuba Winiarskiego - zamieszczona na okładce. Nie spodziewałam się jednak, że „W niebie na agrafce” może mnie, aż tak zaskoczyć. Początek fatalny - długo miałam wrażenie, że książka składa się z luźno powrzucanych fragmentów, które nic ze sobą nie łączy. Potem trochę się wciągnęłam i gdy myślałam, że jednak myliłam się w ocenie, koniec okazał się banalny. Drażniły mnie rozmowy głównej bohaterki ze zmarłymi, operowanie stereotypami - „jak na dobrego fryzjera przystało, był gejem”,  wtrącenia typu podsłuchana rozmowa starszych państwa i dialogi „o niczym”. Stylowo też kiepsko. Musiałam sięgnąć po kartkę, aby niektóre perełki zapisać np. „Zuza skrzywiła się w milczeniu, ale w środku słyszała już tłum napierających myśli w ciężkich chodakach”. Nie wiedziałam śmiać się, czy płakać. Dla wielbicieli Włoch - w powieści jest ich jak na lekarstwo.
Uwagi techniczne:-) książkę bardzo źle mi się czytało, bo myśli bohaterki były napisane kursywą. Korekta trochę zaspała, bo zdarzyły się literówki. Na plus - okładka:-)
„W niebie na agrafce” nie jest ani wciągającą historią rodzinną, ani dojrzałym, wyśmienitym debiutem. Dla mnie to strata czasu. Dziwię się bardzo, że tak słabe książki się wydaje.


Moja ocena: nie warto nawet zaczynać (0/6)


Iwona Grodzka-Górnik
„W niebie na agrafce”
Świat Książki
Warszawa 2012
s. 447


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz